niedziela, 5 października 2014

Dziewiętnaście.



Nie spodziewałaś się, że własny gabinet z poradami dietetycznymi okaże się strzałem w dziesiątkę, a ty będziesz miała z tego taką przyjemność. Nie przypuszczałaś nawet w snach, że ludzie będą kolejkami ustawiać się w recepcji, by choć kilka minut spędzić z tobą, ale nie ma co się dziwić - nie jesteś tylko magistrem dietetyki, a również psychologiem, który ze stoickim spokojem wysłuchuje problemów pacjentów nie tylko tych zdrowotnych. Osoby, które mają problem z nadwagą i nigdy wcześniej nie mogły zmobilizować się do zmian w odżywianiu po odwiedzeniu twojego gabinetu znajdują siłę. Skoro ty będąc na wózku masz w sobie tyle energii, to i oni ją w sobie wynajdują, by zmienić nawyki żywieniowe. Michał cię gani, że zbyt wiele czasu spędzasz w gabinecie, jednak jesteś idealnie zorganizowana. O szóstej trzydzieści wstajesz, o siódmej trzydzieści jedziesz do pracy, którą zaczynasz od ósmej. Przerwę robisz między trzynastą, a piętnastą i w tym czasie jedziesz na rehabilitacje oraz na chwilę do domu ugotować obiad, który zjadasz z brunetem. Później wracasz w powrotem do gabinetu skąd wychodzisz około dziewiętnastej. Oczywiście nie masz rygorystycznego planu dnia i w zależności od spraw, które musisz załatwić, tak przebywasz w pracy. Pomoc innym przynosi ci wiele radości i spełnienia. Niestety po pół roku, tak intensywnego życia na pełnych obrotach stwardnienie przypomina o sobie. Musisz na kilka tygodni zamknąć gabinet. Wyjeżdżasz na rehabilitacje i po trzech tygodniach wracasz do ukochanych Kielc. Pod czułą opieką Michała i najbliższych spędzasz kolejne dwa tygodnie w domu na dłużej sobie nie pozwalasz, bo chcesz wrócić do pracy. Ograniczyłaś czas pracy do minimum czyli do sześciu godzin dziennie przez pięć dni w tygodniu.
Ten tydzień spędzasz samotnie w kieleckim mieszkaniu, ponieważ Michał jest na turne po Polsce. Po pracy podjechałaś do hipermarketu zrobiłaś małe zakupy i wróciłaś do domu. Wjechałaś na klatkę schodową z zakupami na kolanach i czekasz, aż otworzy się winda. Mija minuta, dwie, pięć, a drzwi się nie otwierają. Zaczynasz się niecierpliwić co się stało. Na szczęście do klatki wchodzi sąsiad z drugiego piętra odwracasz się z nadzieją, że nie będziesz czekała sama na windę.
- Milena, winda jest niesprawna. Dzwoniła do mnie żona, że trwają prace konserwatorskie i dopiero jutro ma być czynna. - natychmiast bledniejesz. Nie masz pojęcia, jak się dostaniesz do mieszkania. Michała nie ma, więc nie będzie kto miał cię wynieść, a nie masz też gdzie się podziać. Oczy zachodzą ci łzami, jednak sąsiad oferuje swą pomoc. - Jeśli nie będziesz miała nic przeciwko mogę cię wynieść do mieszkania?
- Maciek, nie będziesz mnie niósł na trzecie piętro.
- Żaden problem. Chwyć się mnie mocno za szyję i weź torebkę. Później wrócę po zakupy i wózek. - po chwili zgadzasz się, gdyż nie masz innego wyjścia. - Mam nadzieję, że Michał nie będzie miał mi za złe, że noszę na rękach jego kobietę? - uśmiecha się, a ty pąsowiejesz.
- Michał będzie ci wdzięczny za pomoc mi, a ja się obawiam czy twoja żona nie będzie zła.
- Nie martw się o to. - po chwili znajdujesz się w mieszkaniu. Dziękujesz sąsiadowi za ogromną pomoc. Maciek zobowiązuje się przyjść rano po ciebie i znieść na dół, gdyż winda będzie czynna dopiero popołudniu. Nie chce słyszeć słowa sprzeciwu, więc zawstydzona jeszcze raz mu dziękujesz i zamykasz za nim drzwi. Odwracasz się do wnętrza i wjeżdżasz do kuchni. Stajesz blisko stołu i toniesz w morzu łez, które spadają z twoich oczu. Dzisiaj po raz pierwszy od dawna uświadamiasz sobie, jak bardzo jesteś zależna od drugiej osoby. Gdyby nie Maciek nie wiesz jakbyś sobie poradziła? Zadzwoniłabyś może do Krzysztofa? Chyba z jego rodziną masz najbliższy kontakt tutaj w Kielcach. Rozpakowujesz zakupy, ale tracisz apetyt. Kierujesz się do łazienki, by wziąć prysznic. Siedzisz na krzesełku umocowanym do ściany, a woda spływa po twoim ciele łącząc się ze łzami. Jest ci źle, że nie możesz być niezależna. Masz Michała, którego ogromnie kochasz, ale boisz, czy kiedyś ciebie nie zostawi? Czy mu się nie znudzisz? Czy twoja niepełnosprawność nie będzie dla niego ciężarem? Kwadrans później leżysz już w łóżku. Brunet od kilku minut próbuje się z tobą połączyć, lecz za każdym razem odrzucasz połączenie. Nie chcesz, żeby ciebie słyszał w takim stanie. Kłamiesz pisząc mu, że jest u ciebie siostra Kasia z którą od niedawna utrzymujesz kontakt.
Michał, gdy tylko się dowiedział o twoich problemach z dostaniem do mieszkania przez nieczynną windę, wręcz natychmiast wpadł na pomysł wynajmu domu w pobliżu Kielc czy docelowo w mieście o ile takowy znajdzie. Próbowałaś różnymi argumentami odwieść go od tego pomysłu, jednak bezskutecznie.
- Michał, ja nie chcę, żebyś przeze mnie zmieniał swoje życie. - wręcz go błagasz, a z bezsilności zaczynają spadać łzy.
- Ale ja nie zmieniam życia tylko chcę zmienić mieszkanie, a chcę to zrobić dlatego, że ciebie kocham i chcę dla ciebie, jak najlepiej.
- Tutaj jest nam dobrze.
- Milusia, to tylko głupie mieszkanie nie złość się. Ja widzę, jak czasem źle ci jest przejechać wózkiem między pomieszczeniami, bo niestety tutaj nie ma za wiele miejsca. - mimo, że nic takiego nie powiedział robi ci się smutno, że tak przystojny i utalentowany sportowiec ma inwalidkę za dziewczynę. - Dlaczego płaczesz? - klęka przed tobą i ociera spadającą łzę.
- Michaś, ja nie zasługuję na ciebie. Nie po tym co w życiu robiłam. Ty powinieneś mieć pełnosprawną kobietę, a nie na wózku z którą może być coraz gorzej…
- Milena, ty jesteś dla mnie kompletna, rozumiesz? Kocham cię za to jaka jesteś, a nie za to czy masz zdrowe nogi. - rozpłakałaś się na dobre, jednak tym razem jesteś schowana w jego bezpiecznych ramionach, które są dla ciebie pewnego rodzaju murem obronnym. Te kilka szczerych słów z jego ust zrobiło na tobie niewyobrażalne wrażenie. Słowo ‘kompletna’ dodało ci pewności siebie. Nie wiesz czym zasłużyłaś sobie na tak fantastycznego człowieka, ale jesteś wdzięczna temu na Górze, że pozwolił ci mieć oparcie w brunecie. Bez niego już dawno byś się poddała. To dzięki niemu codziennie stawiasz się w ośrodku na rehabilitację. To dzięki niemu walczysz ze swoim ciałem, by było sprawne. Chcesz jeszcze móc stanąć na nogi choćbyś miała przejść kilka centymetrów, to chcesz, to zrobić,
Nie wiesz jak Michał, to zrobił, ale trzy tygodnie później już mieszkacie w wynajętym, parterowym domu.  Nie jest wielkie są dwa pokoje, salon, kuchnia, łazienka i przedpokój. Wracacie do szarej codzienności, która bardzo ci odpowiada, gdyż szarość dni wypełnia Michał.
Decydujesz się jechać do pracy mimo, że nie najlepiej się czujesz. Lekarka zmieniła ci leki i w nich doszukujesz się zmiany samopoczucia, jednak nie mówisz nic brunetowi, ponieważ nie pozwoliłby ci się nigdzie ruszyć z domu. Prosisz Sylwię, by zadzwoniła do trzech ostatnich pacjentów z informacją o przełożeniu terminu wizyty, gdyż nie czujesz się za najlepiej. Przed przerwą masz ostatnią pacjentkę panią Stasię, która cierpi na cukrzycę oraz podwyższone ciśnienie, a ty dobierasz jej składniki odżywcze, by nie musiała mieć rygorystycznej diety. Czujesz jak z sekundy na sekundę oczy ci się przymykają, aż w końcu upadasz głową na biurko tracąc przytomność. Pani Stasia zaalarmowała recepcjonistkę, która natychmiast zadzwoniła na pogotowie. Dalej nic nie pamiętasz.
Otwierasz oczy i dostrzegasz biel sufitu oraz jakieś szmery. Nie wiesz ile czasu byłaś nieprzytomna, ale domyślasz się, że jesteś w szpitalu. Pielęgniarka pomaga ci siąść na wózek i wchodząc do windy przemieszcza się z tobą na inne piętro. Jesteś na tyle słaba, że nie pytasz gdzie i po co jedziecie. Wjeżdżasz do gabinetu i czekasz co ci powie lekarka. Spodziewasz się, że brak ci jakiś witamin.
- Pani Mileno mam mówić wprost czy owijać w bawełnę? - przez głowę przechodzą ci najczarniejsze scenariusze. Prosisz by nie trzymała cię dłużej w niepewności. - Jest pani w ciąży. - uśmiech wkrada się na lekarki usta, a ty natychmiast się budzisz. Chyba się przesłyszałaś.
- To jakiś żart, tak? - wybuchasz niekontrolowanym śmiechem. Kobieta w białym fartuchu kiwa przecząco głową. - Pani doktor regularnie biorę tabletki antykoncepcyjne, które mają prawie stuprocentową skuteczność, mam okres, a pani twierdzi, że jestem w ciąży? - podważasz słowa lekarki.
- Badanie krwi nie kłamie. Zajście w ciążę pomimo stosowania doustnej antykoncepcji często wiąże się z krwawieniem, które kobiety mylą z miesiączką. Zaraz zrobimy USG i oszacujemy, który to tydzień. Obniżenie skuteczności leku mogło być spowodowane na przykład przez osłabienie organizmu przez stosowanie leków na SM lub pani zwymiotowała przyjętą pigułkę.
- Skąd pani wie, że choruję na SM?
- Pani Sylwia powiedziała, gdy panią tutaj przywieziono. Proszę się nie martwić ciąża, to piękna sprawa nawet dla kobiet ze stwardnieniem rozsianym. - ciągle w to nie dowierzasz. Nie możesz być w ciąży. Czujesz, że nie jesteś. Jednak twoje wątpliwości po badaniu USG są rozwiane. Jesteś w siódmym tygodniu ciąży. - Zostawiam panią na oddziale. Musimy zrobić szereg badań, które potwierdzą, że stosowanie antykoncepcji już po poczęciu nie wpłynęło na  płód. - dociera do ciebie, to co się stało. Kładziesz się na obskurnym, szpitalnym łóżku. Dzwonisz do Michała, który obiecuje zjawić się zaraz po treningu w szpitalu. Nie powiedziałaś mu przez telefon, że jesteś w ciąży. Nadal w pełni w to nie wierzysz. Boisz się o siebie i o dziecko, za które od dziś jesteś świadomie odpowiedzialna. Boisz się czy pigułki mu nie zaszkodziły. Dlaczego ty masz takiego pecha? Dlaczego akurat ty musiałaś być tym odsetkiem procenta, który mimo antykoncepcji zachodzi w ciąże? Zadajesz sobie pytania bez odpowiedzi. Nie wiesz co będzie teraz z tobą, z twoją rehabilitacją, jak się zmieni wasze życie. A może Michał ciebie zostawi? Po co mu w domu niepełnosprawna kobieta do tego dziecko na głowie? Nie wiesz czego się spodziewać. Nie wiesz czy przeżyjesz tą ciąże. Wodospad słonych łez wtapia się w szpitalną poduszkę.
- Cześć Milusia. - dotyk bruneta budzi cię ze snu. - Co ci się stało? Dlaczego leżysz na ginekologii? - długo patrzysz w jego twarz  nieprzerwanie płacząc.
- Michał, może to nie jest odpowiednia chwila i miejsce, ale muszę ci powiedzieć, że będziemy mieć dziecko. - takiej reakcji się nie spodziewałaś. Szeroki uśmiech na jego twarzy ma się nijak do twojego wystraszonego wzroku.
- I dlaczego płaczesz? Nie zostawię cię samej, nigdy. Was. - siada na skraju łóżka, pomaga ci się podnieść i mocno tuli. Po raz kolejny daje ci ogromny pokład otuchy.
- Przepraszam, nie planowałam tej ciąży…
- Milena przestań tak mówić. Już się ode mnie nie odczepisz. - rozładowuje atmosferę. Nieśmiało się uśmiechasz.
- Nie mam zamiaru. Kocham cię Dzidziuś. Moje dwa Dzidziusie. - składasz pocałunek na jego policzku. Zmieni się wasze życie, jednak najważniejsze, by dziecku nic nie było.
                                                          

Zdążyłam przed północą. Miałam chwilowy napływ weny, który nie wiem czy został w pełni wykorzystany, ale jestem dostatecznie zadowolona.
Mimo, że minęło kilka godzin, nadal jestem w wielkim szoku po śmierci Ani Przybylskiej… 

5 komentarzy:

  1. dotarłam w przerwie między kolejnymi meczami! :D Powiem tak, Milena ma cholerne szczęście i chętnie bym jej tego Michała skubnęła dla siebie (facet idealny, a podobno tacy nie istnieją). U mnie ciąża, u ciebie ciąża... co jest grane. Zgadałyśmy się z tymi blogami? Tylko nie zabijaj dziecka, ostrzegam :p I tak się zastanawiam, Milena ciągle ma wątpliwości, czy Dzidziuś od niej nie odejdzie. Czy aby nie przesadza? A co jeśli własnie przez te jej chorobliwe obawy Michał w końcu się złamie, nie wytrzyma, spakuje swoje rzeczy i wyjedzie? Niech ona w końcu doceni to, że ta miłośc, która ich połączyła, nie zwraca uwagi na durny wózek czy inne przeciwności losu. To jest własnie ten odsetek, który nie przypada w udziale wszystkim, ta miłośc jest wyjątkowa. Milena, cholero jedna, doceń to nim Michaszek ci nawieje! Nawet nie wiem jakiej jakości komentarz ci strzeliłam, ale czas na mnie, bo licencjat sam się nie napisze :/ pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dotarłam i ja i jestem pozytywnie zaskoczona ta ciążą. Mam nadzieję, że teraz już mimo jej choroby wszystko będzie dobrze

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba jestem drugą najbardziej zaskoczoną ciążą zaraz po Milenie. Spodziewałam się raczej pogorszenia stanu zdrowia. Jednak się ciesze z faktu, że zostanie mamą mimo, że to może znacznie przyspieszyć chorobę.
    Milena powinna się sama zdzielić za te głupoty jakie krążą po jej głowie. Jakby Michał jej nie kochał i chciał odejść a właściwie zwiać to już by to zrobił dawno, przy pierwszym poważnym rzucie choroby.
    Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń