niedziela, 24 sierpnia 2014

Szesnaście.



Dzisiaj mija pół roku od kiedy nie widzisz się z brunetem. Gdybyś przepracowała taki okres czasu, wcale nie byłoby to zbyt wiele. Budziłabyś się codziennie, odpracowała te kilka godzin, wracała do domu, kładła spać i z powrotem to samo. Dzień za dniem mijałby błyskawicznie, jednak cierpienie po odejściu od kochanej osoby boli z dnia na dzień coraz bardziej, coraz dotkliwej, rana zamiast goić krwawi. To tylko i aż 183 dni bez jego obecności, 4 392 godziny bez jego melodyjnego głosu, 263 520 minut bez jego delikatnego jak aksamit dotyku, 15 811 200 sekund bez jego miłości.
Pracujesz w sanatorium na stanowisku dietetyka. Choroba postępuje, jednak starasz się być twarda. Udało ci się załatwić, byś miała rehabilitację ze środków państwowych, bo na prywatną nie było by cię stać. Oprócz pracy w sanatorium złapałaś etat w hotelu Novotel Gdańsk Marina dzięki czemu masz więcej pracy, więcej środków do życia i nie doskwiera ci samotność. Po prostu nie masz czasu, by myśleć.
Nie oglądasz meczy drużyny bruneta, nie śledzisz jego kariery, nie wchodzisz na portale społecznościowe, unikasz jego widoku, bo każde zetknięcie z nim choćby na zdjęciu powoduje rozszarpanie gojącej rany w sercu. Z Ewą bardzo rzadko kontaktujesz wymigując ogromem pracy, a gdy już musisz, to wysyłasz wiadomość, by nie słyszeć jej głosu, by nie rozczulić. Zdecydowanie lepiej żyło ci się na południu Polski aniżeli na północy, ale postanowiłaś odciąć się od środowiska w którym znajdowałaś, nie mogłaś pozwolić, by bliscy dowiedzieli o chorobie, by ci współczuli.

Jedziesz wraz z kolegami z drużyny na północ, żeby rozegrać spotkanie charytatywne na rzecz fundacji Herosi, której pomagacie od kilku sezonów. Twoja drużyna klubowa przeciwko reprezentacji Polski w piłce ręcznej. Spotkasz się z bratem, z kolegami, których dawno nie widziałeś, ale ty chcesz spotkać Milenę. Nie widziałeś jej ponad półtora roku, nie odebrała żadnego połączenia, nie odpisała na smsa, maila czy wiadomość na facebooku. Nie wiesz dlaczego wyjechała ani gdzie wyjechała. Jesteś pewien, że nie wyjechała z Wojtkiem, z którym skrupulatnie ukrywając spotykała. Właściwie, to nie jesteś pewien, ale serce ci tak podpowiada. Próbowałeś podpytać Ewę, ale ona także nic nie wie. Na początku nalegałeś, prosiłeś, błagałeś, żeby ci coś powiedziała, gdyż uważałeś, że swojej przyjaciółce niczym siostrze powiedziała, gdzie się znajduje. W końcu zdezerterowałeś.
Siadasz w hotelowej restauracji, gdzie czekasz na czarny napój, który ci zaraz przyniesie kelner. Zostałeś w pokoju, ponieważ odnowiła się kontuzja barku, której nabawiłeś się w meczu przeciwko Płocczanom. Uraz nie jest groźny, ale mecz charytatywny nie jest aż tak ważny, żebyś miał pogłębić kontuzję. Trener być może wpuści cię na kilka minut, byś zaprezentował się gdańskiej publiczności. Od kilku minut twój wzrok przykuwa widok zgrabnej blondynki, której włosy opadają na ramiona. Przypomina ci Milenę, właściwie, to każda blondynka z długimi włosami ci ją przypomina. Dziewczyna siedzi w rogu sali, odwrócona plecami do ciebie. Ma przed sobą kilka kartek, w których coś dokładnie pisze, sprawdza. Nie spuszczasz z niej wzroku, napawasz widokiem  jej pleców, by odgrzebać w pamięci wspólne chwile z Mileną. Wstaje od stołu i z pomocą dwóch kul idzie do baru, by zamienić kilka zdań z kelnerem. To niemożliwe, by to była ona, ale wstajesz, by obejść obok jej stołu, ponieważ twoja cierpliwość sięgnęła zenitu. Obchodzisz ją od tyłu, jednak nie zwraca na ciebie uwagi. Zamawiasz wodę mineralną przy barze i wracasz do swojego stolika idąc obok niej, tak by zobaczyć twarz. Przystajesz na moment, a ona jest zamknięta w swoim świecie obliczania kalorii, gdyż dostrzegłeś napis widniejący na kartce. To ona. Twoja Milena. Serce zaraz ci wyskoczy. Nogi uginają. Język ugrzązł w gardle.
- Przepraszam, czy ty jesteś Milena? - mówisz drżącym głosem. Blondynka nie podnosi głowy, lecz przytakuje podając swoje imię i nazwisko. Dokładnie takie samo, jak twoja Milena. Przypadek? Z pewnością nie. Stoisz nad nią, a ona w końcu podnosi głowę do góry.
- Potrzebuje pan coś ode mnie? - zderza się z twoim wzrokiem. Mierzycie się przez najbliższe kilka sekund. Blednie jej twarz, a koloryt źrenic staje jeszcze wyraźniejszy. - Michał? Co ty tutaj robisz? - jest wyraźnie zaskoczona twoim widokiem.
- O to samo mógłbym spytać ciebie.
- Pracuję tutaj.
- A ja piję kawę. Milena, Boże! Nie mogę uwierzyć, że ciebie w końcu spotkałam! Znalazłem! - dosiadasz się do niej, chwytasz za dłonie i ogrzewasz swoim ciepłem.
- Michał, bardzo źle się stało, że mnie spotkałeś. Po co ja tutaj przychodziłam? Mogłam wziąć ten jadłospis do domu i tam go ułożyć! - krzyczy sama na siebie, zbiera rozłożone kartki do teczki i wstaje z pomocą dwóch kul. Zdezorientowany śledzisz jej ruchy milcząc.
- Milusia, co ci się stało? Dlaczego masz te kule? Miałaś jakiś zabieg, bo nie widzę gipsu?
- Nieważne. - wymija cię i mimo, że idzie o kulach jest szybsza od ciebie, bo ty dalej stoisz nie wierząc w to, co się dzieje. Dobiegasz, gdy już wchodzi do samochodu. Szybko zamyka drzwi i rusza z miejsca zostawiając cię bez wyjaśnień.

Wspomnienia wróciły. Serce krwawi. Głowa pęka od natłoku myśli. Nogi bolą, a żadne leki przeciwbólowe nie pomagają. Najchętniej wzięłabyś garść i zasnęła. Nie zrobisz tego, bo się boisz męczarni w której przyszłoby ci umierać. Nie zrobisz, bo nie poddasz się, będziesz walczyć ze swoim wrogiem wiesz, że go nie pokonasz, ale nie pozwolisz, by on pokonał ciebie.  Włączasz kanał na którym leci transmisja meczu charytatywnego. Za każdym razem, gdy kamera pokazuje Michała łzy z potrójną siłą wydobywają z oczodołów. Trener wystawia bruneta w podstawowym składzie jednak, gdy widzisz, że w czasie sześciu minut gry Michał zaliczył już dwie kary dwuminutowe, jak kłóci się z sędzią, trenerem, to masz ochotę wbiec na boisko i przytulić. Na szczęście rozum panuje nad twoim sercem. Wyłączasz spotkanie po kwadransie, by dalej siebie nie katować. Wczorajszy dzień wystarczająco zepsuł ci zdrowie.
Minął tydzień od spotkania z Michałem. Codziennie o nim myślisz, ale szukasz ukojenia w pracy. wieczorem wracasz do domu z przepasana dużą torbą w której masz zakupy, gdyż kule w rękach uniemożliwiają ci niesienie reklamówek. Zjadasz kolację, bierzesz kąpiel, zażywasz leki i relaksujesz oglądając polską komedię. Wcale ciebie nie śmieszy, ponieważ myślami jesteś gdzie indziej. Dochodzi dwudziesta pierwsza ktoś puka do drzwi. Wyłączasz telewizor, bierzesz kule i kajasz się do drzwi.
- Milena, wpuść mnie! - podnosi głos i wkłada stopę miedzy drzwi, gdy masz zamiar z powrotem je zamknąć.
- Michał, czego ty chcesz ode mnie? W ogóle skąd się tutaj wziąłeś? Skąd wiesz, gdzie mieszkam? Nawet Ewa nie wie! - jesteś bliska płaczu.
- Możesz mi w końcu powiedzieć prawdę, co się dzieje?
- Nie.
- Proszę… Nie wrócę do Kielc sam, tego możesz być pewna.
- Chyba żartujesz? Pewien, to możesz być, że nigdzie z tobą nie jadę.
- Nie wiem dlaczego uciekłaś, ale ja nadal chcę być z tobą! Co dzień, to bardziej, rozumiesz to?
- Ale my nie możemy być razem, to też zrozum! - już nie kryjesz płaczu. Wartki strumień płynie po twoich policzkach na szlafrok.
- Dlaczego nie?
- Bo choruję na stwardnienie rozsiane! - sparaliżowałaś go. Zostawiasz go zdezorientowanego przy wejściu odwracasz i idziesz do salonu nie zwracając uwagi, co zrobi.
- Milena, ale mi to nie przeszkadza. - dosiada się do ciebie na sofę. Jest nadal w szoku, jednak przemawia przez niego czułość, którą cię obdarzał, gdy byliście na poważnie razem.
- Michał, ja prędzej czy później będę na wózku. Nie urodzę ci dziecka, nie będę pełnosprawna, nie będę mogła wychodzić z tobą na oficjalne spotkanie ani na zabawy. Moje życie ograniczy się do wegetowania, a nie pozwolę, żeby ktoś użalał się nade mną, robił coś ze współczucia. - przejeżdżasz dłonią po jego policzku ciągle płacząc.
- Pamiętasz co mi obiecałaś, gdy ci wybaczyłem akcję z Przemkiem? - kiwasz przecząco. - Że nie będziesz nic przede mną ukrywać!?
- Misiu, proszę wracaj. Prześpij się w hotelu, nie każ mi więcej cierpieć… - szepczesz odwracając głowę w drugą stronę.
- Nie zostawię cię, akceptuję cię jaką jesteś. Milena, ja ciebie kocham. - patrzy w twoje oczy. Wiesz, że jest szczery. Jeszcze nigdy to ważne słowo nie padło z jego ust w twoim kierunku. Zbliża swoją głowę do twojej. Usta bliżej twoich ust. Oddech miesza z twoim. Aż w końcu wargi stykają z twoimi.
                                                      

Nie spodziewałyście się tego? Musiałam, zbyt wrażliwa jestem. Przepraszam, jeśli kogoś zawiodłam. To jeszcze nie koniec. Zaległości nadrabiam. Dziękuję za obecność. Telegram stop. :) 

niedziela, 17 sierpnia 2014

Piętnaście.



Życie ze sportowcem nie jest wcale, tak piękne, jak się wydaje czytając kolorowe magazyny. Gdy chciałaś mieć Michała obok, by móc przytulić, by ukryć przed okropnym światem, by cię pocieszył jednym uśmiechem, by dał ulgę w bólu jednym pocałunkiem, by po prostu był i marudził o jakąkolwiek błahostkę jego nie było. Był na meczu wyjazdowym. Był na treningu. Był na zgrupowaniu. Był setki kilometrów od ciebie.
Po szczerej rozmowie po której doszliście do porozumienia, Michał „pożyczył” ci kartę płatniczą z pięcioma tysiącami środków na koncie. Nie chciałaś przyjąć, jednak nie dał się przegadać. Obiecałaś, że jak tylko podejmiesz pracę, to mu wszystko oddasz. Pierwszy raz od kilku lat jesteś zdana na czyjąś łaskę. Michał, jest twoim chłopakiem, ale uważasz, że to nie uprawnia go, by był twoim sponsorem. Ewie po zakończonych studiach udało się zatrudnić w agencji reklamowej. Wracasz z supermarketu, gdzie zrobiłaś małe zakupy i kupiłaś codzienną gazetę w której są oferty pracy. Mijasz wzrokiem rubryki: sprzedam, kupię, zamienię, aż trafiasz na dam pracę. Codziennie gdzieś dzwonisz pytając, czy oferta aktualna, jednak bez skutku. Żaden sklep nie chce ciebie, ponieważ nie masz doświadczenia. Praca dla spawacza, fliziarza czy malarza ciebie nie interesuje. Zrezygnowana wyrzucasz gazetę do kosza nawet nie czytając zawartych w niej wiadomości. Rozpakowujesz reklamówkę i przygotowujesz sobie filiżankę kawy oraz bułkę z białym serem, a na wierzch kładziesz plaster pomidora. W międzyczasie dzwonisz do Michała, który jest po porannym treningu.
- Znalazłaś coś?
- Tak jak codziennie. - odpowiadasz cicho wzdychając.
- To przyjedź do mnie. - w tym momencie słyszysz w słuchawce głos Krzyśka, który coś śpiewa.
- Michałek, jak dopiero cztery dni temu wróciłam od ciebie. Nie mogę ciągle przebywać w twoim mieszkaniu.
- Ale ja chcę żebyś była. - takimi odpowiedziami i prośbami, żebyś  z nim zamieszkała wprowadza cię w zakłopotanie. Kończysz połączenie, bo tak ci wygodniej. Jest ci bliski, ale obecnie nie masz pieniędzy, nie masz pracy, masz Ewę, którą traktujesz, jak siostrę i masz Michała. Dwie najbliższe osoby. Wiesz dobrze, że to za wcześnie, żebyś się wprowadziła do kieleckiego mieszkania. tak na dobra sprawę nie wiesz ile czasu piłkarz spędzi w województwie świętokrzyskim. Jest czynnym sportowcem z wieloma umiejętnościami i nie jeden klub dałby za niego ogromne pieniądze.

Wieczorem wraca Ewa do domu. Puka do twojego pokoju, a po uprzednim pozwoleniu wchodzi w głąb pomieszczenia. Podaje ci kartkę z numerem telefonu do dyrektora miechowskiego szpitala, który to poszukuje pilnie dietetyka. Następnego dnia z rana dzwonisz pod wskazany numer powołując się na Beatę Malinowską, która podała twojej przyjaciółce namiary na dyrektora szpitala. Po krótkiej rozmowie umawiacie się na spotkanie. Masz się zjawić jeszcze dzisiaj do czternastej w jego gabinecie. Bierzesz szybki prysznic, ubierasz w czarne rurki, kremową bluzkę i ciemną kurtkę imitację skóry z rękawem do łokcia.
Dowiadujesz się na miejscu, że obecny dietetyk, który pracował na tym stanowisku złamał nogę z przemieszczeniem  i będzie wymagał chirurgicznego złożenia kończyny, także rekonwalescencja potrwa kilka miesięcy . Menu dla pacjentów jest ułożone do końca tygodnia, więc pilnie potrzebny jest fachowiec na tym stanowisku. Dyrektora nie interesuje, że jesteś świeżo po studiach, wręcz przeciwnie ufa ci przy pierwszym spotkaniu wyrażając nadzieję, że poradzisz sobie. Po krótkiej, aczkolwiek treściwej rozmowie decydujesz się podjąć wyzwanie, choć wiesz jak wielka odpowiedzialność na tobie ciąży. Kierujesz się w stronę stołówki, by zapoznać z paniami gotującymi i potrzebnymi papierami, żeby móc układać jadłospis dla chorych.

Szybko aklimatyzujesz się w nowej pracy. Masz okazję współpracować z fachowcami, którzy są świetni w swojej profesji. Nie jesteś dyskryminowana mimo swojego młodego wieku, a stanowiska jakie zajmujesz.
Jeśli tylko Michał przebywa w Kielcach większość nocy spędzasz u niego, by już po piątej wstać, przygotować się do pracy i około godzinę przed rozpoczęciem pracy wyjeżdżasz, by zdążyć dojechać do Miechowa. Mimo, tych krótkich chwil jakie spędzasz z Michałem od wieczora do rana, a w tym część czasu poświęcacie na sen, to jesteś zadowolona, że możesz spędzić z nim ten czas. Jego obecność ładuje twoje akumulatory na kolejne dni.
Niejednokrotnie odczuwasz zmęczenie, które w niektóre dni się nasila. Robisz dobra minę do złej gry i zaciskając zęby nie mówisz nic nikomu, gdyż nie chcesz sprawiać niepotrzebnego problemu. Oczy przypominają o sobie, nogi odmawiają posłuszeństwa dodatkowo wkrada zadyszka. Iwona, twoja koleżanka z pracy zauważa, że jest z tobą coś nie tak. Nie jesteś radosna, jak wcześniej, brak ci pozytywnej iskry w oku. Zmusza cię do wizyty u lekarza. W końcu pracujesz w szpitalu i opiekę medyczną masz pod ręką. Rejestrujesz się u znajomego doktora, który w najbliższych dniach robi ci stos przeróżnych badań. Oczywiście wszystko ukrywasz przed Ewą i Michałem. Nie chcesz ich martwić, bo przecież nic ci się nie dzieje. Doktor Słowik po zapoznaniu z wynikami odsyła cię do Warszawy do najlepszej specjalistki jaką zna w dziedzinie neurologii. Mimo uporczywych starań, by zachowywać jakby nic się nie działo, to brunet zaczyna coś podejrzewać tylko, że ty sama nie wiesz co ci dolega.
W środę bierzesz dzień wolny w pracy i jedziesz do Warszawy, by dowiedzieć co się dzieje. Przed południem meldujesz się w stolicy i opornym krokiem kierujesz na poczekalnie. Siadasz na jednym z krzesełek, a wzrok lokujesz w białą ścianę. Pielęgniarka woła twoje nazwisko, więc ociężale wchodzisz do gabinetu ze skaczącym sercem. Diagnoza jest dla ciebie szokiem. Niedowierzasz w to co przed kilkoma sekundami usłyszałaś. Patrzysz z perfidnym uśmiechem na lekarkę i masz zamiar zwrócić jej uwagę za żart, który przed chwilą powiedziała, jednak, gdy nadal trzyma się swojej wersji, a po zadaniu kilku pytań utwierdza się w swoim przekonaniu dla ciebie to wszystko staje się jednym wielkim nieporozumieniem. Nie słuchasz kobiety siedzącej za biurkiem, ponieważ w głowie huczą ci jej słowa powiedziane na początku wizyty. Nie wiesz jak i kiedy opuszczasz pomieszczenie. Siadasz na jednej z ławek przed budynkiem i wybuchasz głośnym płaczem. Po godzinie zbierasz się w kupę i idziesz do samochodu. Patrzysz w lusterko w którym widać resztki twojego rozmazanego makijażu. Wracasz do Krakowa, do pustego mieszkania. Ewa jest na trzydniowym szkoleniu, zaś Michał na zagranicznym wyjeździe, jednak, to dobrze. Możesz łkać  w poduszkę wylewając z siebie ostatnie łzy jakie jeszcze masz. Przed przyjaciółką, chłopakiem i koleżankami w pracy musisz udawać, że wszystko jest w porządku, lecz jak udawać porządek, gdy głowa nie może poradzić sobie z natłokiem myśli. Po trzech miesiącach życia z tą świadomością decydujesz się, że musisz zmienić miejsce i otoczenie. Musisz zostawić przyjaciółkę i miłość swojego jeszcze młodego życia. Serce ci pęknie, gdy będziesz musiała zostawić bruneta, ale robisz to dla jego dobra. W tajemnicy poszukujesz pracy na drugim końcu Polski, by nie mieć możliwości spotykać z nimi. Od jakiegoś czasu każdą wolną chwilę pragniesz spędzać z Michałem. Mimo, że po pracy z miechowa do Kielc zajeżdżasz późnym popołudniem, a Michał jest wtedy na treningu i wraca zmęczony po dwudziestej. To te kilka godzin które spędzacie jest dla ciebie jakże cenne. Nie odstępujesz go na krok, przytulasz, całujesz, wtulasz.
Dzwoniłaś do Gdańska gdzie znalazłaś ofertę pracy w sanatorium za miesiąc możesz zaczynać. Nie możesz powiedzieć Michałowi prawdy, ale też nie możesz od tak zostawić. Próbujesz zainicjować jakieś kłótnie, by zniechęcić bruneta do siebie. Na próżno. Zostały ci trzy dni do wyjazdu. W szpitalu w Miechowie już dawno wypowiedzenie leży na biurku dyrektora. Musisz się rozstać z Ewą i Michałem. Oba rozstania będą okropnie boleć, ale robisz, to dla ich dobra. Ostatniego dnia kłócisz się z brunetem o smsy, które znalazł w twoim telefonie od Wojtka. Nie ma żadnego Wojtka. Może to chore, ale piszesz do siebie smsy z drugiego telefonu, by wzbudzić w Michale zazdrość, a co za tym idzie spowodować rozstanie. Rozstanie najgorsze z możliwych. Nie śpisz cały ranek, lecz sprytnie udajesz. Słyszysz jak Michał wstał, ubrał i wyszedł na trening. Chwilę później i ty wstajesz. Słone krople spadają z twych oczu. Zaścielasz łóżko, zbierasz swoje rzeczy, które miałaś w Michałowym mieszkaniu i piszesz krótki, aczkolwiek treściwy liścik do bruneta. Klucze wrzucasz do skrzynki na listy i jedziesz do Krakowa. Zastajesz Ewę w mieszkaniu podchodzisz i mocno przytulasz dalej płacząc. Przepraszasz ją, że nie mówiłaś wcześniej i informujesz, że dostałaś lepszą propozycję pracy w Gdańsku stąd ten wyjazd. Kłamiesz. Dodatkowo błagasz, by nic nie mówiła Michałowi. Po prostu ma nie wiedzieć gdzie się podziewasz. Gdy ci to obieca, ty jej obiecujesz, że kiedyś wrócisz do Krakowa, choć co innego myślisz. Pakujesz trzy walizki swoich rzeczy i wczesnym popołudniem opuszczasz Kraków.

Meldujesz się w Gdańskim sanatorium, gdzie będziesz mogła podziać przez kilka najbliższych dni dopóki nie znajdziesz mieszkania. Na szczęście po tygodniu znajdujesz dwudziesto-sześcio metrową kawalerkę. Mieszkanko małe, ale twoje.
Mija czwarty miesiąc od kiedy przebywasz w Gdańsku. Co dzień gorzej czujesz, dodatkowo dochodzi tęsknota na Michałem i Ewą. Dwa miesiące non stop brunet próbował z tobą skontaktować, lecz za każdym razem odrzucałaś połączenia. Co noc płaczesz w poduszkę, nie wychodzisz na miasto. To, co kiedyś było dla ciebie rozrywką dziś jest przekleństwem. Próbujesz jakoś żyć bez niego, ale co to za życie bez ukochanej osoby? To nie życie, to egzystowanie, które z dnia na dzień cię wyniszcza. 
                                                      

Jak nie zaskakują nas kontuzje w kadrze, tak decyzje trenera... Jednak nie zmienia to faktu, że drużynie życzę jak najlepszego występu.

Dzisiaj długi rozdział, dużo opisu, ponieważ nie dzieliłam na dwa. Chcę, to w miarę możliwości szybko skończyć. 

niedziela, 10 sierpnia 2014

Czternaście.





Nie wychodziłaś na zajęcia, nie wychodziłaś na zakupy, nie wychodziłaś z domu, nie wychodziłaś z pokoju. Szlochałaś, to była jedyna czynność, którą regularnie wykonywałaś. Michał odrzucał setne połączenia, nie odpisywał na smsy, maile. Chciałaś jechać do niego, lecz kolano miałaś opatrzone stabilizatorem i samodzielna podróż odpadała. Denerwowała cię obecność Ewy, jej opiekuńczość, jej współczucie, bo co ona mogła czuć? To ty zostałaś sama ze swoim cierpieniem. Ty i Michał, oboje cierpicie. Nie spodziewałaś się, że odkryje w tobie pokłady uczuć, które miałaś zakryte głęboko, a jemu udało się do niech dostać. Co dzień bardziej za nim tęsknisz, godziny spędzane w łóżku ciągną niemiłosiernie. Za dwa tygodnie masz obronę pracy magisterskiej, a ty jesteś w totalnej rozsypce. Pieniądze też ci się kończą, ale za żadne skarby świata nie skorzystasz z propozycji Przemka. Nie darujesz sobie, że straciłaś tak wartościowego faceta przez własną głupotę. Teraz spędza ci sen z powiek, skąd Michał się dowiedział, o tym w jaki sposób zarabiałaś? Wiedziałaś tylko ty i Przemek. Przemek wiedział, że spotykasz się z Michałem, ale nie był nigdy zazdrosny. Owszem wkurzał się ostatnimi czasy, gdy łapałaś urazy nóg i nie mogłaś brać udziału w sesjach ani spełniać jego seksualnych zachcianek, choć jesteś przekonana, że nie jednej dziewczynie załatwiał takim sposobem pracę.

Oglądasz kolejne mecze transmitowane przez telewizję w których brał udział jeszcze niedawno twój Michał, teraz możesz powiedzieć tylko Michał. Siedzisz na sofie, a w rękach kurczowo ściskasz poduszkę w którą wlewasz morze łez. Ewa wychodzi z pokoju, robi dwie kawy i dosiada z gorącymi kubkami do ciebie.
- Milena, minęły dwa miesiące od waszej ostatniej rozmowy. Spróbuj do niego zadzwonić powiedz, że chcesz spotkać i porozmawiać. Nie mogę patrzeć jak z dnia na dzień coraz bardziej mizerniejesz. - przyjaciółka pocieszająco głaszcze cię po głowie. Wtulasz się w nią jak mała dziewczynka, która właśnie się przewróciła i obdarła skórę na kolanie czy łokciu. - Co ten chłopak z tobą zrobił? Od kiedy się usamodzielniłaś, jeszcze nigdy nie byłaś tak uczuciowa. - uśmiecha się dalej tuląc. Następnego dnia z rana dzwonisz do Michała. Boisz się, że nie odbierze, jednak totalnie cię zaskakuje, gdyż zgadza na spotkanie.
Wsiadasz w swoją czerwoną mazdę i kierujesz na Kielce. Z każdym kilometrem zdenerwowanie rośnie. Wolałabyś spotkać się na bardziej neutralnym gruncie jak kawiarnia, jednak Michał zaproponował, żebyś przyjechała do niego. Wychodzisz na odpowiednie piętro, stajesz przed ciemnymi drzwiami wejściowymi i bierzesz kilka głębokich wdechów, by uregulować przyspieszony oddech. Niepewnie stukasz dłonią w drzwi, które po kilku sekundach się otwierają. Kolana ci się uginają na jego widok, jest tak samo przystojny jak dwa miesiące temu, jednak brak mu tego błysku w oku. Wchodzisz w głąb mieszkania, siadasz na sofie i bawisz palcami rozładowując strach.
- Michał, nie wiem czy mi uwierzysz, ale mówię prawdę. Opowiadałam ci o tym, jak straciłam kontakt z rodziną, jak dziadek zrobił ze mnie własną córkę, by nie nadszarpnąć swojego imienia. W liceum pomagałam przy pracy rodzicom Ewy za co otrzymywałam drobne pieniądze na własne potrzeby, ponieważ przez pewien czas mieszkałam w akademiku, a później u nich. Od kiedy przeprowadziłam się na studia do Krakowa nie miałam pieniędzy na życie, na mieszkanie. Nie miałam też wsparcia rodziny, żadnej złotówki od nich nie otrzymałam. Próbowałam różnych prac, jednak wszystko kolidowało z dziennymi studiami. Za roznoszenie ulotek otrzymywałam stówkę, a musiałam przez dwa dni po sześć godzin stać na rynku. Praca w sklepie nie wchodziła pod uwagę, bo nikt na same weekendy mnie nie chciał, z resztą ile bym zarobiła? Kilka razy dorabiałam jako kelnerka przy weselach czy barmanka w klubach, jednak co weekend inne dziewczyny były, bo szefowie lubią wykiwać studentki. Poznałam Przemka na studiach, przez kilka tygodni próbowaliśmy być razem, ale nic z tego nie wyszło. Kiedyś zaproponował mi, że załatwi sesję, bym mogła coś zarobić. Po którejś sesji poszliśmy ze znajomymi zabawić się, alkohol zrobił swoje i z nim się przespałam… później stało się to rytuałem… Wpadłam w to niczym narkoman. Nie miałam, jak zarobić pieniędzy, a ta forma z początku mi pasowała. Nie musiałam się narobić, a spora suma wpadała na konto. Było mnie stać kupić samochód, opłacić mieszkanie i mieć pieniądze na przyjemności. Stopniowo zaczęło mi to ciążyć, jednak Przemek tak łatwo nie dał mi zaprzestać… - skończyłaś swój monolog. Michał nie przerywał, tylko słuchał z coraz większym zdziwieniem, a może zaskoczeniem. Opowiadając całą historię jakoś się trzymałaś do czasu, gdy nie powstała ciężka cisza. Wybuchłaś płaczem i szybko wyszłaś do przedpokoju po torebkę w której znajdowały się chusteczki.
- Milena, powiedz mi ile razy się spotykaliście, gdy byliśmy razem?
- Od czasu naszych seks-spotkań czy od kiedy rzeczywiście byliśmy razem?
- Od kiedy byliśmy.
- Dwa razy. - patrzysz w jego oczy, chcąc z nich coś wyczytać.
- Dlatego raz nagle odmówiłaś nasze spotkanie, gdy mieliśmy iść na urodziny do Tobiasza? - spuszczasz głowę, bo jest ci wstyd przyznawać się patrząc w jego smutne oczy. Pyta ciebie jeszcze o kilka szczegółów. Co chwilę zapada okropna cisza. Nagle wstaje i podchodzi do okna. - Milena, idę się przewietrzyć, pomyśleć. Wrócę może za godzinę, dwie. Zostań tutaj.
Mija trzecia godzina, a jego nadal nie ma. Wypłakałaś wszystkie łzy jakie w sobie miałaś. Przed dwudziestą słyszysz szemranie w zamku, czyli brunet wrócił. Emocje rządzą twoim wątłym ciałem, dygotasz z nerwów, ze zdenerwowania.
- Milena, ciągle myślałem o tym, o nas… Dlaczego mi nie powiedziałaś? - siada obok ciebie na sofie.
- Jak miałam ci to powiedzieć?
- Najgorsza prawda, jest lepsza niż kłamstwo. Przecież pomógłbym ci w finansach.
- Michał, mi było wstyd.
- Milena, chcę ci zaufać pod warunkiem, że nie będziesz już nic przede mną ukrywać. - nie wierzysz w to co słyszysz. Nie możesz uwierzyć, że po tym co zrobiłaś brunetowi dał ci szansę. Uśmiecha się delikatnie, a ty nie możesz posiąść się ze szczęścia. Nalega, żebyś została u niego, a nie wracała nocą do Krakowa. Kładziesz się w jego wielkim łóżku i niepewnie zbliżasz do bruneta.
- Michaś, tak strasznie za tobą tęskniłam. - moczysz łzami jego ramię.
- Ja za tobą też. - całuje cię czule w głowę. Wtulasz się w niego mocniej i po dwóch miesiącach spokojnie zamykasz oczy będąc najszczęśliwszą kobietą, która ma fantastycznego mężczyznę.
                                                       

Zaskoczone? Ja też nie. 
Jesteście jeszcze? :(