Po ślubie
wracacie do swojego życia, które wcale nie jest, tak kolorowe, jak piszą o tym
w gazetach czy książkach. Owszem, jesteście kochającą się parą, przystojny
mężczyzna, piękna kobieta. On sportowiec, ona dietetyk. Wszystkie dziewczyny
zazdrościły ci, że to właśnie ty usidliłaś ich „męża”, że to ty możesz co ranek budzić się przy nim, dotykać,
całować, spędzać czas i po prostu kochać ze wzajemnością. Nie wiedziały, że ty
zmagasz się z okropną chorobą, której one by nie chciały za cenę miłości z
Michałem. Ty jej nie masz w zamian za miłość bruneta, to ona ciebie dosięgła
mimo miłości bruneta, ale walczysz z nią dzielnie, by nie zawładnęła twoim
ciałem doszczętnie.
Wszystko było
w porządku do końca piątego miesiąca. Tego feralnego dnia Michał wrócił wcześniej
niż zwykle z treningu. Otworzył drzwi i zastał ciszę, która nie była do tej
pory spotykana w waszym domu. Za każdym razem, gdy wypowiedział twoje imię
odpowiadała cisza. Sprawdził szybko każde pomieszczenie i znalazł ciebie leżącą
w sypialni, jednak nie był to zwykły sen, a stan nieprzytomności. Obudziłaś się
w karetce. Na sali zostałaś podpięta do kroplówki wzmacniającej. Michał ciągle
siedział przy tobie, a ty próbowałaś podjąć z nim rozmowę, by go uspokoić. Nie
pamiętałaś co się popołudniu wydarzyło, pamiętałaś jedynie, że chciałaś podlać
kwiatka.
- Pani
Mileno, proszę dbać o siebie. - zwraca się do ciebie lekarz, który ma dyżur na
izbie przyjęć. - Z dzieckiem wszystko w porządku. Mam pytanie czy państwo
mieszkają z kimś jeszcze?
- Nie, sami.
- odpowiada twój mąż, a lekarz robi kwaśną minę i drapie po głowie. - A o co
chodzi?
-
Proponowałbym, żeby pani Milena, była pod opieką. Wiem, że pani sobie świetnie
radzi mimo jazdy na wózku, ale krótkie omdlenia mogą się pojawiać. Pan Michał z
racji zawodu jaki wykonuje nie może być ciągle z panią, a jeśli podczas
któregoś omdlenia nie zostanie w porę udzielona pierwsza pomoc, to nie chcę
wybiegać za daleko, ale żeby nie doszło do tragedii. - lekarz widząc
przerażenie w waszych oczach uspokaja was, że on chce tylko przestrzec przed
najgorszym. Przed północą wracacie do domu. Do rana nie możesz zasnąć, jak
gdyby bojąc, że gdy zaśniesz, to stanie się coś złego. Następnego dnia dzwonisz
do lekarki, która prowadzi twoją ciążę, gdyż chcesz się umówić na wizytę, która
w stu procentach was uspokoi, że z waszym dzieckiem wszystko w porządku. Przez
kolejne dni czujesz się raz lepiej raz gorzej. Ze względu na ciążę nie możesz
przyjmować niektórych leków niwelujących stwardnienie. Od południa rozbolała
cię głowa i ciągle kichałaś, więc położyłaś się do łóżka.
- Milena,
jak się czujesz? - do sypialni wchodzi Michał z talerzem kanapek i dwoma
kubkami herbaty.
- Michał,
boję się, bo mam gorączkę, a wiesz, że u mnie pierwszym objawem rzutu jest
wysoka gorączka. - ronisz kolejne łzy.
- Milusia,
spokojnie jesteś przeziębiona. - pomaga ci się podnieść do pozycji siedzącej i
muska delikatnie dłoń. Wyciągasz ręce chcąc przytulić męża.
- Michał, ja
nie mogę teraz zażywać połowy lekarstw, nawet nie wiesz jak się boję o to
maleństwo.
- Nie martw
się, Martusia jest silna. - uśmiecha się, a ty przez łzy wraz z nim.
- Martusia?
Tak chcesz nazwać naszą córkę?
- Podoba ci
się to imię?
- Podoba. -
składasz czuły pocałunek na Michałowach ustach zapewniając go o miłości.
- Ja was
dziewczyny też kocham, ale musisz coś jeść, żeby Marta rosła. - kładzie na
łóżku talerz z kanapkami, a tobie wręcza do rąk kubek.
- Dzidziuś,
później nie będziemy mogli spać, bo będzie tyle okruszków na łóżku. Poczekaj
wstanę i podjadę do kuchni. - przerywa ci oferując, że pościeli później łóżko.
Gdy Michał
jest na zgrupowaniu kadry i nie może być przy tobie najbliżsi oferują, że
chętnie z tobą pobędą, ponieważ twój mąż nie dopuści, byś została sama w domu.
Zagroził, że zrezygnuje z reprezentacji, gdy sprzeciwiałaś się, by ktoś na
zmianę przy tobie czuwał. Po tygodniu spędzonym przy tobie przez Ewę, dziś
przyjeżdża twoja szwagierka Patrycja z dziećmi. Czujesz się źle, już nie tyle
fizycznie co psychicznie, ponieważ ktoś musi cię niańczyć. W tych kryzysowych momentach
jest ci okropnie źle. Dzieci Patki i Bartka mają tydzień wolnego od szkoły i
rozrabiają w waszym domu. zadają mnóstwo pytań dotyczących ich kuzynki, która
jest w twoim brzuchu.
- Ciocia, a
dlaczego ty jeździsz na wózku? - Szymon zadaje ci bezpośrednie pytanie, za co
mama go gani.
- Patrycja
daj spokój nic się nie stało dobrze, że pyta. Szymuś, jeżdżę na wózku, bo
jestem chora i nawet nie wiesz, jak ci zazdroszczę, jak widzę, że biegasz.
- Ale
wyzdrowiejesz i też będziesz z nami biegać? - chwytasz chłopca za małe dłonie.
- Niestety,
nigdy nie będę, tak biegać jak wy. Mam nadzieję, że będę mogła zrobić kilka
kroków samodzielnie, ale to dopiero jak urodzę waszą kuzynkę, bo teraz nie mogę
mieć tak intensywnej rehabilitacji.
- Ciociu,
ale dlaczego?
- Szymon nie
męcz cioci, idź się pobaw. - Patrycja widząc twoje zakłopotanie przerywa to
przepytywanie.
Tydzień
szybko mija i Patrycja z dziećmi wraca do siebie. Teraz przyjeżdża do ciebie
Kasia, która pobędzie z tobą kilka dni, później na zmianę będzie żona
Krzysztofa, Teresa. Coraz poważniej rozważasz pomysł Patrycji, która podsunęła
ci myśl zatrudnienia kobiety, która pomagała jej w opiece nad dziećmi, gdy
mieszkała z Bartkiem w Niemczech. Josephina jest kobietą w średnim wieku,
wcześnie została wdową, ponieważ jej mąż zginął w katastrofie w kopalni. Ich
jedyny syn także zginął, gdy miał siedem lat został potrącony przez samochód,
gdy szedł do szkoły. Ojciec Josephiny był Polakiem, stąd też zna ona język
polski. Być może ktoś taki jest wam potrzebny? Każdy z waszych bliskich ma
własne życie i nie może go spędzić opiekując się tobą. Michał jest czynnym
sportowcem, a ty nie pozwolisz, by przerwał karierę i opiekował tobą i
dzieckiem. Bez wiedzy Michała dzwonisz do Josephiny tłumacząc się, że jesteś
bliską rodziną z Patrycją. Pytasz czy jest możliwość by przyjechała do Polski,
czy chciałaby w ogóle. Dajesz jej tydzień czasu do namysłu. Dwa tygodnie
później już mieszka z wami. Jest bardzo miła i sympatyczna. Wyręcza cię prawie
w każdej czynności. Po krótkim czasie zaczynasz ją traktować, jak bliską osobę,
którą znasz od lat.
Do rozwiązania
coraz bliżej. Przytyłaś już dwanaście kilogramów. Nudzi cię czytanie książek,
oglądanie filmów czy rozwiązywanie krzyżówek, których stałaś się w ostatnim
czasie wielką fanką. Kładziesz się wygodnie w waszej sypialni i ucinasz sobie krótką drzemkę. Budzisz się
oblana potem, gdy nie czujesz ruchów maleństwa, gdyż postanowiło przespać cały
dzień. Dotykasz wtedy brzucha i próbujesz go obudzić, lecz ono nic sobie z tego
nie robi. Za to wieczorami wynagradzało ci swoją senność za dnia. Miałaś wrażenie,
że czułaś jego stopy, kolana, a nawet łokcie, którymi rozpychało się na
wszystkie strony. Lubiłaś, gdy Michał opowiadał bajki waszemu dziecku, a ty się
włączałaś z opowieścią jakiego wspaniałego tatę będzie mieć wasza córka, jak
bardzo ją kocha i jak wielkim szczęściem jest ona dla niego. Opowiadałaś ze
szklistymi oczami, że mimo różnych przeciwności świat jest piękny, a ono
wkrótce samo go ujrzy.
Któregoś wiosennego
dnia wchodzi Michał do sypialni informując, że jakaś kobieta szuka ciebie. Nie miałaś
pojęcia kto przyszedł, więc z pomocą męża przeniosłaś się z łóżka na wózek i
udałaś w stronę salonu. Od tyłu nie poznałaś osoby, która zakłóciła wasze
błogie leniuchowanie. Długo milczycie nie wiedząc co powiedzieć.
- Po co
tutaj przyszłaś? - wyrzucasz z siebie z żalem chroniąc się przed płaczem.
- Milena, ja
tyle lat nie wiedziałam co się z tobą dzieje.
- To po co
się zainteresowałaś? Dobrze mi bez twojej obecności.
- Chciałabym
naprawić, to co zepsułam.
- Tego nie
da się naprawić. Ty zepsułaś wszystko zgadzając się, by moimi rodzicami stali
się Anna i Tadeusz.
- Wiesz, że
nie mogłam inaczej postąpić. Znasz ojca.
- Mogłaś
inaczej postąpić, tylko nie chciałaś. Mogłaś się nie godzić, by wychowywali
mnie dziadkowie, którzy stali się moimi domniemanymi rodzicami. Wiem, jaki jest Tadeusz,
ale mogłaś się wyprowadzić z domu, mogłaś zażądać alimenty od mojego biologicznego
ojca, mogłaś szukać pomocy od państwa dla matek samotnych, ale najwygodniej
było ci mnie oddać, jak jakąś niepotrzebną rzecz i dalej pławić w luksusach za
pieniądze twojego ojca. Szkoda, że nikt nie pomyślał, że ja kiedyś dorosnę, a
takiego faktu nie należy ukrywać. I wiem też, że babcia miała najmniej do
gadania, to ty z Tadeuszem rozegrałaś taki scenariusz.
- Ale to ja
jestem twoją matką. - powiedziała Rita z kamienną twarzą.
- Jak śmiesz
nazywać siebie matką? Ty mnie tylko urodziłaś, to babcia mnie wychowała, bo
Tadeusza prawie nigdy w domu nie było. Nie wiem skąd znalazłaś mój adres, ale
radzę ci tutaj więcej nie przychodzić. Nie chcę żebyś nachodziła moją rodzinę,
rozumiesz?
- Milena,
dziecko daj mi szansę. Daj mi poznać twojego męża, wnuka…
- To jest
mój mąż Michał, jestem w ciąży i niedługo urodzę córeczkę, ale nie nazywaj ich
zięciem i wnuczką. Proszę wyjdź już i nie nachodź nas. Nie wiem może kiedyś ci
wybaczę, ale na pewno nie teraz, nie od razu, bo wiem, że mogłaś sprawić, że
moje życie potoczyłoby się zupełnie inaczej. Choć wiesz co? Chyba powinnam ci
być wdzięczna, że przez to, że opuściłam dom wyjechałam na studia, to poznałam
Michała, który darzy mnie ogromna miłością, jakiej nie zaznałam jeszcze, który
mimo mojej choroby kocha mnie jaką jestem i dzięki niemu zmieniłam swoje życie.
- Josephina,
proszę odprowadź panią do drzwi. - wtrąca Michał. Osłupiała Rita opuszcza wasz
dom, a ty płaczesz w ramię męża. Po tylu latach bolesne wspomnienia wróciły. Chciałabyś
wymazać ten czas z pamięci, ale wiesz, że to niemożliwe. Nie jesteś gotowa na
pojednanie z Ritą, na udawanie szczęśliwej rodzinki, na powrót matki.
Trzy tygodnie
przed planowanym terminem porodu zostajesz przyjęta na oddział położniczy. Masz
podwyższone ciśnienia i żeby codziennie
nie dojeżdżać do szpitala poleżysz kilka dni. Z racji schorzenia na jakie
cierpisz nie rodzisz naturalnie, tylko przez cesarskie cięcie. Nie będziesz
także znieczulona blokadą, a ogólnie. Po porannym treningu przychodzi do ciebie
Michał, by spędzić trochę czasu, ponieważ popołudniu wylatuje z drużyną do
Portugali na cztery dni. Leżysz sama na małej sali, by nie wzbudzać niepotrzebnego
zainteresowania, gdyż jesteś żoną popularnego sportowca. Nigdy nie wiadomo,
jaka hiena dziennikarska może chcieć ciebie odwiedzić pod przykrywką bliskiej
osoby.
- Kochanie
odpoczywaj, a ty Martusia bądź grzeczna. Przyjdę do ciebie we wtorek. - całuje
cię na pożegnanie Michał i opuszcza salę. Odwracasz się na bok i próbujesz
zasnąć. W ramach wymiany przyjeżdża twoja teściowa. Babcia i Ewa dzwonią też
codziennie. Na drugi dzień wasza córka urządziła sobie bal w brzuchu. Lekarzom
nie podobają się wyniki badań i zabierają cię na usg. Chwilę później zapada
decyzja o natychmiastowym cesarskim cięciu. Zapominasz, że Michał jest na wyjeździe,
gdyż jesteś skoncentrowana na waszym dziecku. Boisz się, lecz ufasz lekarzom. Niedługo
później jesteś już na sali operacyjnej. Anestezjolog podaje ci znieczulenie i
kilka sekund później już nic nie pamiętasz. Rodzisz piękną dziewczynkę. Marta wyraźnie
po tacie odziedziczyła kruczoczarne włosy. Jednak jedno jest najważniejsze, wasza
córka jest zdrowa.
Którym
blogiem jesteście zainteresowane, żeby był wcześniej opublikowany - historia Patryka
czy Pawła? Bo nie wiem na której historii
powinnam się skoncentrować. Nie wiem czy nadal będą chętni. Coraz więcej
rozmyślam czy w ogóle je realizować, ale na ile znam siebie, to je napiszę. Ale
mimo wszystko byłabym wdzięczna za odpowiedź który ma być publikowany po
zakończeniu obecnego.