Do czwartej
nad ranem biłaś się z myślami co zrobić. Ostatecznie spędziłaś tę noc w Ewy
łóżku, a Michał w twoim. Wiesz, że brunet z otwartymi ramionami by cię przyjął,
ale skoro wytrzymałaś tyle czasu, nie możesz mu ulec. Jeszcze nie. Lubisz go
słuchać, znosisz jego charakter, ale nie zakochujesz się w nim. Ty masz jeden
cel do spełnienia. Chcesz się z nim zabawić, chcesz go sprawdzić, jego
wytrzymałość, siłę, umiejętności. Ty jesteś
przynętą, a on spragnioną pokarmu rybą.
Nie podoba ci się, to co wyprawia Milena.
Jednocześnie prowokuje, a nie pozwala zbliżyć. A ty jesteś jak w amoku,
pragniesz blondynkę, ale jesteś świadom, że nie możesz przekroczyć pewnej
granicy, bo przecież jej nie zgwałcisz. Co jak co, ale taki nie jesteś. Nie
mógłbyś jej skrzywdzić. Zasypiasz w jej łóżku przesiąkniętym zapachem kwiatowych
perfum, których używa.
Budzi cię dźwięk uderzenia jakiegoś
przedmiotu o płytki. Ubierasz się pospiesznie i wychodzisz z pokoju do kuchni,
gdzie Milena kroi chleb dla was na śniadanie.
- Michał, pójdziesz ze mną odwiedzić
Sebastiana w szpitalu? Na pewno się ucieszy. - pyta blondynka, gdy kończycie
dopijać ostatnie łyki kawy. Zgodziłeś się bez zawahania. Nie mogłeś odmówić jej
ani chłopcu, ponieważ wiesz, jak ci mali pacjenci cieszą się, gdy odwiedza ich
ulubieniec.
Parkujesz pod krakowskim szpitalem dla
dzieci. Milena wchodzi do małego kiosku i wybiera dla Malca jakąś zabawkę, mimo
sprzeciwu dziewczyny płacisz za zakupy. W ciszy udajecie się na odpowiednie
pięto. Idziecie po schodach, gdyż na windę trzeba było długo czekać. Zauważasz,
że Milena z każdym kolejnym schodem zwalnia tempo, staje na kilka sekund i
głośno chłonie szpitalne powietrze.
- Brak u mnie kondycji. - parska śmiechem
tłumacząc swój żółwi chód.
- Przyjdź do mnie na trening, to zobaczysz
jak się dba o kondycję. - podajesz jej rękę i mozolnie ciągniesz w górę.
Zaczynasz w pełni czuć odór szpitala. Słyszysz przeraźliwy pisk małych dzieci
czy dźwięk przesuwanego łóżka. Nagle tracisz uśmiech, który prawie zawsze gości
na twojej twarzy, bijesz z myślami dlaczego ten powszechnie dobry Bóg skazuje
te bezbronne istoty na takie cierpienie. Dlaczego nie skróci męki ludzi
konających, a odbiera życie tym, którzy zaczynają je coraz bardziej poznawać.
Nie wiesz, nikt nie wie. Filozofowie próbują rozwikłać tę zagadkę, ale każdy ma
inny pomysł na rozwiązanie.
Próbujesz zabawić na wszelkie sposoby
ośmioletniego syna koleżanki Mileny. W drodze do szpitala opowiedziała ci całą
historię, a pięść aż się zaciskała z bezradności i złości. Chciałbyś ulżyć chłopcu
w cierpieniu, ale nie masz jak. Jesteś zszokowany pogodą ducha Sebastiana,
który cieszy się z każdego żartu, nawet uśmiecha, gdy pielęgniarka zmienia mu
kroplówkę. Widać gołym okiem, że jest słaby i wycieńczony postępującą chorobą,
ale nie traci nadziei, nie poddaje się.
W sobotę
wieczorem piłkarz ręczny wraca do swojego mieszkania, a ty masz w końcu trochę
czasu dla siebie. Znowu wracasz do swojego szarego życia. Wykłady, kolokwia, przebywanie
z Sebkiem w szpitalu, sesje, „zapłata” Przemkowi, wykłady itp. Czujesz się
znużona życiem, choć masz raptem dwadzieścia kilka lat. Męczy cię takie
egzystowanie, nie masz jakiś większych celów, marzeń, jedynie pewne pragnienia.
Rodzice Ewy są ci bliscy, ale zazdrościsz przyjaciółce, że ma pełną rodzinę, bo
ty na dobrą sprawę nie znasz ojca nawet. Masz ich dwóch, matki też. Żadnej nie
potrafisz kochać.
W połowie
kwietnia zabierasz się ze znajomymi na koncert Michaela Buble, który odbywa się
w kieleckiej hali legionów. Od zawsze marzyłaś, by usłyszeć na żywo tego
wokalistę. Z racji, że kupiliście kilkanaście biletów dla grupy udało wam się
zająć miejsca nieopodal sceny. W czasie koncertu bawisz się świetnie, co chwilę
przepłukując gardło złotym chmielowym napojem, który zaczyna uderzać do głowy. Przed
północą wychodzicie z sali w szampańskim nastroju. Nieopodal drzwi wejściowych
widzisz dwóch mężczyzn i nie byłoby w tym nic dziwnego, bo wielu ich było na
koncercie, ale wyróżniają się z tłumu swoim wzrostem, budową i głośnym śmiechem
jednego z nich, którego znasz. Rześkie powietrze stykające się z twoją twarzą
natychmiast cię otrzeźwia, a wzrok bruneta paraliżuje.
- Co ty,
tutaj robisz? - nie wiesz co odpowiedzieć. Język zamienił się w nieruchomy
kołek.
- Milena! - Irek
potrząsa twym ramieniem budząc cię z hipnozy. - Znasz tego kolesia? - odwracasz
się w stronę kolegi nabierając rumieńców.
- Tak, to
Michał. Michał, poznaj moich znajomych. - podają sobie ręce i już chcą odejść, a ty dalej patrzysz na Michała.
Zachowujesz się zupełnie jak nie ty, a alkohol już wyparował dawno z twojego wątłego
organizmu.
- Milena,
mogę cię na słówko? - przytakujesz i odchodzisz kilka kroków dalej za brunetem.
- Masz jutro zajęcia?
- Jak
zwykle.
- A nie
możesz zrobić sobie wolnego? - zapatrzona w jego śnieżnobiały uśmiech o blasku
latarni zgadzasz się.
Czekacie na
windę, bo od jakiegoś czasu narzekasz na ból nóg, a dłuższy wysiłek sprawia ci
problem z pokonywaniem stopni. Oczywiście lekceważysz te objawy, zrzucasz
wszystko na okres po przebytej chorobie i nawet nie planujesz odwiedzić
lekarza. Jesteś studentką dietetyki wiesz, jak się zdrowo odżywiać, a żadne
specyfiki farmaceutyczne ci nie potrzebne.
Po przekroczeniu
drzwi wejściowych zostajesz przygwożdżona do ściany spojrzeniem tak intensywnym
, że choćbyś chciała nie mogłaś uciec, a dodatkowo na twoich ustach lądują
ponętne wargi Michała. Od jego pocałunku kręci ci się w głowie. Zarzucasz mu
ręce na ramiona, jedną wplatasz w burzę kruczoczarnych włosów, a drugą
przyciskasz go do siebie. Jego język wysuwa się z twoich ust i oblizuje smaczne
wargi, a ciebie przechodzi fala podniecenia. Wiesz co się święci, wiesz, że
dziś spełnisz swój cel, ale chcesz z nim się trochę podroczyć. Przerywasz pocałunki
i chowasz głowę przyciskając do jego klatki.
- Chyba nie
powinniśmy… - ciężko oddychasz wpatrując się w jego oczy.
- O nie! Dzisiaj
zrobię, to na co mam od dawna ochotę, a ty mi w tym pomożesz… - przyjemne
ciepło z jego ust zmieszane z ostrą świeżością mięty wpełza do twojego ucha.
- Obejmij
mnie. - poprosiłaś cicho, gdyż potrzebowałaś jego podparcia, bo nogi zaczęły
się uginać. Gdy poczułaś jego ręce na swojej tali jęknęłaś niezauważalnie. Wsunął
wielkie dłonie pod twoją tunikę i zaczął masować i ściskać piersi. Podoba ci
się to, co okazujesz przez swoje zadowolenie. - Michał, będziemy tak stać pod ścianą?
Zabiera cię do
królestwa snu i nie tylko. Bo tutaj też odbędziecie królewską zabawę dającą wam
dużo radości, przyjemności, zabawy, spełnienia seksualnego. Cała delikatność
poszła w niepamięć. Popycha cię w stronę łóżka i przyciska swoim prawie już
nagim ciałem. Napiera na ciebie całą siłą sprawiając ból w lewym biodrze. Przerywasz
zabawę wyciągając uwierający przedmiot, którym okazał się pilot do telewizora. Z
każdą chwilą budził w nim się jeszcze większy wojownik, którym bez wątpienia
był. Drapałaś jego plecy, szarpałaś włosy, gryzłaś usta i szyję. Ściąga ci
rajstopy i majtki po czym wsuwa dwa palce w głąb ciebie nie spuszczając wzroku.
Krzyknęłaś głośno, a jego wargi wykrzywiły się w szeroki uśmiech, by po chwili
poczuć cierpki smak krwi spowodowany przez twoje ugryzienie.
Chciałaś jak
najszybciej znaleźć się w jego wnętrzu, on też, bo nie wytrzymał i bez
najmniejszego ostrzeżenia wszedł mocno i gwałtownie. Złapałaś go za biodra, a
on zaczął poruszać się szybciej i w międzyczasie ściskać piersi. Krzyczałaś,
warczałaś i jęczałaś na zmianę, wychodząc naprzeciw jego pchnięciem przez co
jeszcze większą odczuwaliście rozkosz. Z Przemkiem mogłaś tylko pomarzyć o
takim seksie.
Widziałaś pożądanie
w jego oczach, gdy na ciebie patrzył, a ty chciałaś ciągle więcej i więcej. Poczułaś
pierwsze skurcze, Michał też wyczuł, że twoja pochwa delikatnie się zwęża w
końcu ty nie przestawałaś pojękiwać. Twoje plecy wygięły się w łuk, a mięśnie
pochwy mocno zaczęły uciskać michałowego członka. Czując to, zaczął wbijać się
w ciebie jeszcze mocniej, a po finiszu opadł na twoje zmaltretowane piersi.
Wystarczyło kilka głębokich oddechów i zaczęłaś go całować z żarliwością równą co
kilkadziesiąt minut temu.
- Michał, ja
nie jestem dziewicą. - syczysz wprost do jego ust. - Nie zaspokoiłeś mnie po jednym razie. Chcę
jeszcze i jeszcze… - nie musisz więcej mówić. Uśmiecha się charakterystycznie i
wie co ma robić, dawać tą samą przyjemność, a może i większą.
Wymęczyłam.
Myślę, że
nikt nie zostanie urażony, gdyż są tutaj osoby dojrzałe emocjonalnie, tak? I zostaniecie ze mną i pokażecie, że jesteście :)
/tam, gdzie nie dotarłam wkrótce będę, bo już przeczytane:) /
Pobawili ;O w koncu. wiedziałam, że długo nie wytrzymają xD
OdpowiedzUsuńno w końcu rozdział, który mi sie podoba! A podobno tak go męczyłaś. Gdyby nie fakt, że jestem chora i nie mam na nic siły to napisałaby coś więcej. Wybacz, poprawię się następnym razem. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo w końcu się do siebie dobrali, ile można na to czekać?
OdpowiedzUsuńTak go męczyłaś, od tylu dni a takie cudo wyszło.
<3
mam już zazdrościć? ;*
Ahh, w końcu. Taki obrót sprawy mi się podoba. I wcale nie jest wymęczony jset taki jaki powinien być. Chce już teraz normalnie następny rozdział. Koniecznie.
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej martwi mnie zdrowie Mileny co się coraz badziej uwidacznia. Jednak ona wmawia sobie, że wszystko dobrze robi, a te objawy bagatelizuje. Będą z tego kłopoty i ja to wiem! :D
OdpowiedzUsuńW końcu zarówno Michał, Milena jak i my doczekałyśmy się zbliżenia między tą dwójką. Taki obrót sprawy mi się podoba ;)
Ściskam :*
Również sądzę, że z Mileną jest coś nie tak. Te jej "zwykłe zadyszki" nie są zwyczajne. Nie powinny przydarzać się młodej kobiecie w sile wieku. Wyraźnie jest coś tu nie tak z zdrowiem Mileny.
OdpowiedzUsuńNo w końcu się stało! W końcu uległa Michałowi, wpadła w jego ramiona. Jak widzę nie tylko mi podoba się taki obrót spraw.
Pozdrawiam! :)
Ależ rozkręciłaś tutaj atmosferę! Czekam na więcej!:)
OdpowiedzUsuńCzy ja ją mogę wziąć za rączkę i zaprowadzić do lekarza?
OdpowiedzUsuńAbsolutnie nie czuję się urażona :D
OdpowiedzUsuńAle mnie tu zaniepokoiłaś i chyba mam jeszcze większą ochotę skopać ci tyłek i za Maleństwo i za to, że z MIleną coś się dzieje.
Zobaczysz, znajdę i nakopię :P
Och, daj mi Panie Boże takiego Michała u boku za parę lat, co? O wiele chyba nie proszę :D