niedziela, 11 maja 2014

Siedem.



Do czwartej nad ranem biłaś się z myślami co zrobić. Ostatecznie spędziłaś tę noc w Ewy łóżku, a Michał w twoim. Wiesz, że brunet z otwartymi ramionami by cię przyjął, ale skoro wytrzymałaś tyle czasu, nie możesz mu ulec. Jeszcze nie. Lubisz go słuchać, znosisz jego charakter, ale nie zakochujesz się w nim. Ty masz jeden cel do spełnienia. Chcesz się z nim zabawić, chcesz go sprawdzić, jego wytrzymałość, siłę, umiejętności.  Ty jesteś przynętą, a on spragnioną pokarmu rybą.

Nie podoba ci się, to co wyprawia Milena. Jednocześnie prowokuje, a nie pozwala zbliżyć. A ty jesteś jak w amoku, pragniesz blondynkę, ale jesteś świadom, że nie możesz przekroczyć pewnej granicy, bo przecież jej nie zgwałcisz. Co jak co, ale taki nie jesteś. Nie mógłbyś jej skrzywdzić. Zasypiasz w jej łóżku przesiąkniętym zapachem kwiatowych perfum, których używa.
Budzi cię dźwięk uderzenia jakiegoś przedmiotu o płytki. Ubierasz się pospiesznie i wychodzisz z pokoju do kuchni, gdzie Milena kroi chleb dla was na śniadanie.
- Michał, pójdziesz ze mną odwiedzić Sebastiana w szpitalu? Na pewno się ucieszy. - pyta blondynka, gdy kończycie dopijać ostatnie łyki kawy. Zgodziłeś się bez zawahania. Nie mogłeś odmówić jej ani chłopcu, ponieważ wiesz, jak ci mali pacjenci cieszą się, gdy odwiedza ich ulubieniec.
Parkujesz pod krakowskim szpitalem dla dzieci. Milena wchodzi do małego kiosku i wybiera dla Malca jakąś zabawkę, mimo sprzeciwu dziewczyny płacisz za zakupy. W ciszy udajecie się na odpowiednie pięto. Idziecie po schodach, gdyż na windę trzeba było długo czekać. Zauważasz, że Milena z każdym kolejnym schodem zwalnia tempo, staje na kilka sekund i głośno chłonie szpitalne powietrze.
- Brak u mnie kondycji. - parska śmiechem tłumacząc swój żółwi chód.
- Przyjdź do mnie na trening, to zobaczysz jak się dba o kondycję. - podajesz jej rękę i mozolnie ciągniesz w górę. Zaczynasz w pełni czuć odór szpitala. Słyszysz przeraźliwy pisk małych dzieci czy dźwięk przesuwanego łóżka. Nagle tracisz uśmiech, który prawie zawsze gości na twojej twarzy, bijesz z myślami dlaczego ten powszechnie dobry Bóg skazuje te bezbronne istoty na takie cierpienie. Dlaczego nie skróci męki ludzi konających, a odbiera życie tym, którzy zaczynają je coraz bardziej poznawać. Nie wiesz, nikt nie wie. Filozofowie próbują rozwikłać tę zagadkę, ale każdy ma inny pomysł na rozwiązanie.
Próbujesz zabawić na wszelkie sposoby ośmioletniego syna koleżanki Mileny. W drodze do szpitala opowiedziała ci całą historię, a pięść aż się zaciskała z bezradności i złości. Chciałbyś ulżyć chłopcu w cierpieniu, ale nie masz jak. Jesteś zszokowany pogodą ducha Sebastiana, który cieszy się z każdego żartu, nawet uśmiecha, gdy pielęgniarka zmienia mu kroplówkę. Widać gołym okiem, że jest słaby i wycieńczony postępującą chorobą, ale nie traci nadziei, nie poddaje się.

W sobotę wieczorem piłkarz ręczny wraca do swojego mieszkania, a ty masz w końcu trochę czasu dla siebie. Znowu wracasz do swojego szarego życia. Wykłady, kolokwia, przebywanie z Sebkiem w szpitalu, sesje, „zapłata” Przemkowi, wykłady itp. Czujesz się znużona życiem, choć masz raptem dwadzieścia kilka lat. Męczy cię takie egzystowanie, nie masz jakiś większych celów, marzeń, jedynie pewne pragnienia. Rodzice Ewy są ci bliscy, ale zazdrościsz przyjaciółce, że ma pełną rodzinę, bo ty na dobrą sprawę nie znasz ojca nawet. Masz ich dwóch, matki też. Żadnej nie potrafisz kochać.
W połowie kwietnia zabierasz się ze znajomymi na koncert Michaela Buble, który odbywa się w kieleckiej hali legionów. Od zawsze marzyłaś, by usłyszeć na żywo tego wokalistę. Z racji, że kupiliście kilkanaście biletów dla grupy udało wam się zająć miejsca nieopodal sceny. W czasie koncertu bawisz się świetnie, co chwilę przepłukując gardło złotym chmielowym napojem, który zaczyna uderzać do głowy. Przed północą wychodzicie z sali w szampańskim nastroju. Nieopodal drzwi wejściowych widzisz dwóch mężczyzn i nie byłoby w tym nic dziwnego, bo wielu ich było na koncercie, ale wyróżniają się z tłumu swoim wzrostem, budową i głośnym śmiechem jednego z nich, którego znasz. Rześkie powietrze stykające się z twoją twarzą natychmiast cię otrzeźwia, a wzrok bruneta paraliżuje.
- Co ty, tutaj robisz? - nie wiesz co odpowiedzieć. Język zamienił się w nieruchomy kołek.
- Milena! - Irek potrząsa twym ramieniem budząc cię z hipnozy. - Znasz tego kolesia? - odwracasz się w stronę kolegi nabierając rumieńców.
- Tak, to Michał. Michał, poznaj moich znajomych. - podają sobie ręce i  już chcą odejść, a ty dalej patrzysz na Michała. Zachowujesz się zupełnie jak nie ty, a alkohol już wyparował dawno z twojego wątłego organizmu.
- Milena, mogę cię na słówko? - przytakujesz i odchodzisz kilka kroków dalej za brunetem. - Masz jutro zajęcia?
- Jak zwykle.
- A nie możesz zrobić sobie wolnego? - zapatrzona w jego śnieżnobiały uśmiech o blasku latarni zgadzasz się.

Czekacie na windę, bo od jakiegoś czasu narzekasz na ból nóg, a dłuższy wysiłek sprawia ci problem z pokonywaniem stopni. Oczywiście lekceważysz te objawy, zrzucasz wszystko na okres po przebytej chorobie i nawet nie planujesz odwiedzić lekarza. Jesteś studentką dietetyki wiesz, jak się zdrowo odżywiać, a żadne specyfiki farmaceutyczne ci nie potrzebne.
Po przekroczeniu drzwi wejściowych zostajesz przygwożdżona do ściany spojrzeniem tak intensywnym , że choćbyś chciała nie mogłaś uciec, a dodatkowo na twoich ustach lądują ponętne wargi Michała. Od jego pocałunku kręci ci się w głowie. Zarzucasz mu ręce na ramiona, jedną wplatasz w burzę kruczoczarnych włosów, a drugą przyciskasz go do siebie. Jego język wysuwa się z twoich ust i oblizuje smaczne wargi, a ciebie przechodzi fala podniecenia. Wiesz co się święci, wiesz, że dziś spełnisz swój cel, ale chcesz z nim się trochę podroczyć. Przerywasz pocałunki i chowasz głowę przyciskając do jego klatki.
- Chyba nie powinniśmy… - ciężko oddychasz wpatrując się w jego oczy.
- O nie! Dzisiaj zrobię, to na co mam od dawna ochotę, a ty mi w tym pomożesz… - przyjemne ciepło z jego ust zmieszane z ostrą świeżością mięty wpełza do twojego ucha.
- Obejmij mnie. - poprosiłaś cicho, gdyż potrzebowałaś jego podparcia, bo nogi zaczęły się uginać. Gdy poczułaś jego ręce na swojej tali jęknęłaś niezauważalnie. Wsunął wielkie dłonie pod twoją tunikę i zaczął masować i ściskać piersi. Podoba ci się to, co okazujesz przez swoje zadowolenie.  - Michał, będziemy tak stać pod ścianą?
Zabiera cię do królestwa snu i nie tylko. Bo tutaj też odbędziecie królewską zabawę dającą wam dużo radości, przyjemności, zabawy, spełnienia seksualnego. Cała delikatność poszła w niepamięć. Popycha cię w stronę łóżka i przyciska swoim prawie już nagim ciałem. Napiera na ciebie całą siłą sprawiając ból w lewym biodrze. Przerywasz zabawę wyciągając uwierający przedmiot, którym okazał się pilot do telewizora. Z każdą chwilą budził w nim się jeszcze większy wojownik, którym bez wątpienia był. Drapałaś jego plecy, szarpałaś włosy, gryzłaś usta i szyję. Ściąga ci rajstopy i majtki po czym wsuwa dwa palce w głąb ciebie nie spuszczając wzroku. Krzyknęłaś głośno, a jego wargi wykrzywiły się w szeroki uśmiech, by po chwili poczuć cierpki smak krwi spowodowany przez twoje ugryzienie.
Chciałaś jak najszybciej znaleźć się w jego wnętrzu, on też, bo nie wytrzymał i bez najmniejszego ostrzeżenia wszedł mocno i gwałtownie. Złapałaś go za biodra, a on zaczął poruszać się szybciej i w międzyczasie ściskać piersi. Krzyczałaś, warczałaś i jęczałaś na zmianę, wychodząc naprzeciw jego pchnięciem przez co jeszcze większą odczuwaliście rozkosz. Z Przemkiem mogłaś tylko pomarzyć o takim seksie.
Widziałaś pożądanie w jego oczach, gdy na ciebie patrzył, a ty chciałaś ciągle więcej i więcej. Poczułaś pierwsze skurcze, Michał też wyczuł, że twoja pochwa delikatnie się zwęża w końcu ty nie przestawałaś pojękiwać. Twoje plecy wygięły się w łuk, a mięśnie pochwy mocno zaczęły uciskać michałowego członka. Czując to, zaczął wbijać się w ciebie jeszcze mocniej, a po finiszu opadł na twoje zmaltretowane piersi.
Wystarczyło kilka głębokich oddechów i zaczęłaś go całować z żarliwością równą co kilkadziesiąt minut temu.
- Michał, ja nie jestem dziewicą. - syczysz wprost do jego ust. - Nie zaspokoiłeś mnie po jednym razie. Chcę jeszcze i jeszcze… - nie musisz więcej mówić. Uśmiecha się charakterystycznie i wie co ma robić, dawać tą samą przyjemność, a może i większą.
                                                          

Wymęczyłam.
Myślę, że nikt nie zostanie urażony, gdyż są tutaj osoby dojrzałe emocjonalnie, tak? I zostaniecie ze mną i pokażecie, że jesteście :) 
/tam, gdzie nie dotarłam wkrótce będę, bo już przeczytane:) /

9 komentarzy:

  1. Pobawili ;O w koncu. wiedziałam, że długo nie wytrzymają xD

    OdpowiedzUsuń
  2. no w końcu rozdział, który mi sie podoba! A podobno tak go męczyłaś. Gdyby nie fakt, że jestem chora i nie mam na nic siły to napisałaby coś więcej. Wybacz, poprawię się następnym razem. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. No w końcu się do siebie dobrali, ile można na to czekać?
    Tak go męczyłaś, od tylu dni a takie cudo wyszło.
    <3
    mam już zazdrościć? ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ahh, w końcu. Taki obrót sprawy mi się podoba. I wcale nie jest wymęczony jset taki jaki powinien być. Chce już teraz normalnie następny rozdział. Koniecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Coraz bardziej martwi mnie zdrowie Mileny co się coraz badziej uwidacznia. Jednak ona wmawia sobie, że wszystko dobrze robi, a te objawy bagatelizuje. Będą z tego kłopoty i ja to wiem! :D
    W końcu zarówno Michał, Milena jak i my doczekałyśmy się zbliżenia między tą dwójką. Taki obrót sprawy mi się podoba ;)
    Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Również sądzę, że z Mileną jest coś nie tak. Te jej "zwykłe zadyszki" nie są zwyczajne. Nie powinny przydarzać się młodej kobiecie w sile wieku. Wyraźnie jest coś tu nie tak z zdrowiem Mileny.
    No w końcu się stało! W końcu uległa Michałowi, wpadła w jego ramiona. Jak widzę nie tylko mi podoba się taki obrót spraw.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ależ rozkręciłaś tutaj atmosferę! Czekam na więcej!:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy ja ją mogę wziąć za rączkę i zaprowadzić do lekarza?

    OdpowiedzUsuń
  9. Absolutnie nie czuję się urażona :D
    Ale mnie tu zaniepokoiłaś i chyba mam jeszcze większą ochotę skopać ci tyłek i za Maleństwo i za to, że z MIleną coś się dzieje.
    Zobaczysz, znajdę i nakopię :P
    Och, daj mi Panie Boże takiego Michała u boku za parę lat, co? O wiele chyba nie proszę :D

    OdpowiedzUsuń